tele

11:39

Coraz częściej pędząc w pędzącym mieście tracę rachubę kto jest kim. Pędzę i gubię się w rachunku, którego wynik ma dać odpowiedź, czy to ja gonię życie, czy może życie mnie. Pędzę i łapię się, że czasami lepiej niż w samą siebie potrafię wsłuchać się w szum miasta.
Pędzę i marzę, by mieć gdzieś, nawet w trudno dostępnym miejscu, czyli np. na plecach, guzik do teleportacji. Marzy mi się, że po jego naciśnięciu w 0,00000058 sekundy, przenosiłabym się gdzieś. Tym gdzieś mógłby być domek pani Stasi przycupnięty gdzieś pod lasem, we wsi, która z roku na rok coraz bardziej pustoszeje. Jestem pokorna i nie za bardzo wymagająca. Dlatego po teleportacji nie muszę być sobą. Mogę być np. słoiczkiem z kwiatkami. Stałabym tak sobie jako ten słoiczek z kwiatkami na stole u pani Stasi. Patrzyłabym co chwilę to za okno, to na panią Stasię, to na miseczkę z pudrowymi cukierkami, które ostatnio jadłam chyba z 20 lat temu. Słuchałabym też łapczywie tykania zegara, własnego oddechu i hejnału transmitowanego przez radio.
W tym kojącym marzeniu o słodkim smaku pudrowych cukierków jest jednak słona drobinkami lęku- jakbym się stamtąd teleportowała z powrotem. Słoiczek przecież nie ma rąk, mi nóg, mi nosa, a tym samym nie ma jak wcisnąć guziczka:)



To też może Ci się spodobać

1 komentarze

  1. Ostatnio odwiedziłam kilka kwiaciarni, by znaleźć takie stokrotki i nigdzie nie było. Pozostają mi te z parku.

    OdpowiedzUsuń