zaskoczenie

17:45

W latach '90 byłam szczylówą. Chodziłam do podstawówki, uczyłam się tabliczki mnożenia i odmiany rzeczownika przez przypadki. Na wakacje jeździłam przeważnie nigdzie i razem z kuzynami spędzałam je gdzieś koło domu. Z nadmiaru wolnego czasu i fantazji wpadliśmy na głupie pomysły, które realizowaliśmy w ekspresowym tempie. Na tej fali: wrzuciliśmy puszkę przeterminowanego mleka skondensowanego do ogniska i czekaliśmy co się stanie... ( - zaskoczenie nr 1 - tak doprowadza się do eksplozji) albo ciekawi czy znajdziemy drogę powrotną szliśmy do lasu tak daleko, że aż brakło nam sił.
Wtedy nie znałam tak abstrakcyjnego pojęcia jak 'szczęście'. Dopiero teraz dociera do mnie, że las na wyciągnięcie ręki i spora porcja wolnego czasu to dobry pokarm dla bycia szczęśliwym (zaskoczenie nr 2 - czasami by coś naprawdę docenić trzeba to stracić).

Ps. Pewnie niektórzy z Was dopatrzą się w tym poście do obecnej sytuacji w kraju. I słusznie. Trudno mi ukryć, że majówkując co krok miałam wrażenie, że piły poszły w las i odcinają kawałek mojego świata.

To też może Ci się spodobać

0 komentarze